Mój ulubiony codzienny makijaż

Witajcie

W sztuce makijażu baaaardzo daleko mi do mojej guru czyli Aliny Rose, jednak mam swój ulubiony makijaż codzienny, o którym Wam dziś napiszę. 

Ja preferuję makijaż delikatny, który ma podkreślić naszą urodę, a nie zrobić z nas potworów. Zdecydowanie jest za tym, że "mniej znaczy lepiej". Nie lubię, gdy makijaż jest przerysowany, często widzę dziewczyny z gigantycznymi rzęsami, z mega czarnymi i grubymi kreskami czy też toną źle dobranego podkładu. 
To nie wygląda ładnie, tylko koszmarnie.
Mój ulubiony makijaż zazwyczaj jest delikatny, rozświetlający. Mój makijaż ma za zadanie wyrównać koloryt cery, podkreślić i powiększyć oczy. 

Najczęściej wybieranymi u mnie kolorami cieni do oczu to brązy, beże, szarości oraz wszystkie jasne odcienie. Na moich powiekach nie ujrzycie kolorów zielonych, niebieskich, żółtych czy czerwonych. Wyjątek stanowią letnie kolorowe kreski. Usta lubię w kolorze nude, bądź lekkich różach. Najczęściej jednak wybieram błyszczyki.




A to są wszystkie kosmetyki jakie użyłam do wykonania makijażu.

Nie zobaczycie u mnie drogich produktów, ponieważ nie jestem za tym aby wydawać dużo pieniędzy na kosmetyki.

Podkładem który używałam dość długo do Lirene Nature Matte, jednak teraz posiadam ten z Celia.

 
Na dzień dzisiejszy za dużo nie mogę Wam jeszcze napisać o tym produkcie, ponieważ nie dawno go kupiłam i jestem w fazie testów. Myślę, że za 2 tygodnie wrzucę Wam jego recenzję.


Bardzo polubiła się z tym produktem. Ładnie wygląda na skórze, dobrze matuje, a efekt matu utrzymuje się do 8 godz. Mojej zaprzyjaźnionej kosmetyczce bardzo spodobał się ten puder, ponieważ fajnie się sprawdza jako wykończenie całego makijażu. Zapłaciłam za niego ok. 15 zł, jest ze mną już pół roku, a jego zużycie jest niewielkie.



 
Puder prasowany w dwóch kolorach z Viper, który służy mi jako bronzer. Posiada malutkie drobinki, które pięknie rozświetlają makijaż.
Do makijażu oka posłużyły mi te kosmetyki. Od lewej cienie z Bell, które znalazły się w ulubieńcach grudnia klik.  Po prawo cienie z Carla. Najjaśniejszy cień z Bell nałożyłam na całą powiekę ruchomą. Troszkę ciemniejszym zaznaczyłam załamanie powieki, z kolei ten najciemniejszy nałożyłam na dolną powiekę oraz na górną, tuż nad linią rzęs. Cienie z Carla posłużyły mi do roztarcie granicy cieni tuż pod brwią. 
Lubię gdy cienie są dobrze zblendowane, nie przepadam za wyraźnie widoczną granicą ich nałożenia.


 Na usta nałożyłam pomadkę w delikatnym odcieniu Pink Sunrise z Avon.

W takim makijażu czuję się najlepiej i zdecydowanie taki wykonuję najczęściej. Tak wiem, że jest to nudne, ciągle tak samo się malować, ale jeśli ja tak lubię i dobrze się w tym czuję trudno mi z tego zrezygnować.
 

Komentarze