Witajcie,
U mnie już panuje jesień, pogoda jest okropna. Ciągle pada deszcz i jest wietrznie, jedyne zajęcie na jakiem mam ochotę to leżenie w łóżku z dobrą książką i ciepłą herbatą. Pewnie większość z Was też to lubi.
Jesień również powoli zagląda do mojej kuchni. Teraz częściej mam ochotę na ciepłe śniadanie niż na musli z jogurtem. Poniżej możecie zobaczyć co jadłam pewnego deszczowego wrześniowego dnia.
Śniadanie w lekkiej wersji, czyli placuszki bananowe polane miodem figowym oraz herbata z cytryną.
Na lunch w pracy miałam słodkie kanapki. Bułeczka z masełkiem i dżemem wiśniowym, morelowym oraz bananowym, plus herbata owocowa.
Obiadowy misz masz na talerzu, czyli ziemniaczki, mięso pieczone i surówki.
Było też ciasto, tym razem domowy sernik.
Kolacja była bardzo prosta, szybka i pyszna, po prostu były warzywa z patelni.
I to już wszystko na dziś. Zabieram się za tworzenie kolejnego posta, ale już nie foodbooka:)
Komentarze
Prześlij komentarz