Witajcie,
Jesienne dni są takie nie przewidywalne. Wstajesz rano. Jest ciepło i słonecznie, a za kilka godzin jest zimno i pada deszcz. A to skutkuje u mnie szybka zmiana nastroju. Przy pochmurnych i deszczowych dniach często mam chandrę i brak chęci do działania.
I wtedy wkracza mój Tomek, który zawsze znajdzie sposób na poprawę mojego nastroju. W takie dni często razem gotujemy, oglądamy filmy i spędzamy czas na wspólnych zajęciach. Tak było i tego dnia. Ale zacznijmy od początku dnia.
Zaczęłam dzień od śniadania, które przygotował mi Tomek.
Mgła w drodze do pracy.
Praca, praca i jeszcze raz praca. Lubie ją, ale czasami mam jej dość. 9 lat pracy w jednym miejscu to chyba za długo.
Powrót do domu w piękną pogodę, a w domu czeka mąż z obiadem. No jak go nie kochać
Ziemniaki z koperkiem i pieczeń w sosie grzybowym. Mniam
I zmęczony Edward śpiący na podusi dyni.
Kupiłam nowe książki na te długie wieczory.
PO obiedzie wybraliśmy się na krótki spacer po lesie.
Takie małe grzyby znalazłam.
Pod wieczór mąż zabrał mnie na randkę do Dobronianki. Jechaliśmy zobaczyć światełka
Piękny księżyc umilał nam drogę.
Jeśli nie byliśmy jeszcze w Dobroniance to polecam. Spędziliśmy tam miło czas. Spacerując i oglądając wystawę świateł.
Na kolację odwzorowaliśmy sałatkę z pieczoną marchewką.
I dzień zakończyliśmy oglądając film, oczywiście ja zasnęłam w połowie filmu na kanapie.
Cała ja. Hahaha
Trzymajcie się!
















Komentarze
Prześlij komentarz